18 czerwca 2017

Bajeczna Merino


Opowiem Wam dzisiaj o pewnej włóczce, która zachwyciła mnie od pierwszego wejrzenia. Kiedy już do mnie dotarła, mój zachwyt nią wzrósł jeszcze bardziej...

Bajeczna Merino - fakty:

1) jest to włóczka w 100% z wełny merynosa;
2) włókno nie jest skręcone, nawinięta w 3 nitki;
3) długość jednego motka to około 750 m, co (wg producenta) wystarcza na wydzierganie jednej chusty;
4) waga jednego motka, to około 160 g;
5) zalecany rozmiar szydełka/drutów to od 3 mm;
6) zalecane pranie w 30 stopniach;
7) cena: 82 złote w sklepie internetowym Kamart (dane na dzień 18.06.2017)

Moja opinia

Kiedy zobaczyłam kolory tej włóczki, od razu wiedziałam, że jest to moje "must have". Ci, którzy zdążyli już troszkę mnie poznać, wiedzą, że najbardziej cenię sobie włóczki naturalne i zwykle takich szukam. Nagle moim oczom ukazała się Bajeczna Merino! Niewinny uśmieszek do nie Męża i mój urodzinowy prezent (to nic, że o 2 miesiące za wcześnie) wylądował w zamówieniu. Kiedy przesyłka dotarła, doznałam zawodu... Taki mały motek ma mi wystarczyć na chustę? Naprawdę tu jest prawie kilometr włóczki? Niemożliwe! Sama musiałam się o tym przekonać... Dokończyłam zaczęte projekty i zabrałam się do dziergania chusty Virus... 


Mój kolor to Bajeczna Merino MELODY. Inne kolory znajdziecie w sklepie internetowym Kamart.
Słyszałam, że pracę można rozpocząć zarówno od zewnątrz, jak i od środka. Ja, ze względu na układ kolorów wybrałam metodę od środka... Faktycznie się udało! Włóczka nie była w żaden sposób poplątana, rozwijała się idealnie, a mały rozmiar motka sprawił, że mogłam zabrać moją robótkę wszędzie :) Jedynie na samym końcu pracy pojawił się drobny problem z rozwijaniem pozostałego już wówczas brzegu. Motek wywinęłam na drugą stronę, nitka wychodziła wówczas od zewnątrz i problem się rozwiązał :) 

Szal dziergałam szydełkiem w rozmiarze 4.00. Chciałam, aby sam wzór był nieco bardziej luźniejszy. Nie miałam najmniejszych problemów z pracą takim rozmiarem szydełka. Owszem, zdarzyło się, że nitka mi się rozwarstwiła, ale w moim przypadku taka sytuacja miała miejsce zaledwie kilka razy, także dla mnie nie było to uciążliwe. 

Włóczka jest bajeczna, jeżeli chodzi o kolorystykę motka. Zaczynałam od białego, kiedy już zaczynał mnie ten kolor i wzór, delikatnie mówiąc, nudzić, to nagle jedna z trzech nitek zmieniła kolor na różowy. Później były dwie różowe i jedna biała, następnie trzy różowe. Ta sama zasada pojawiła się podczas przejścia z różowego na niebieski. Sama zmiana koloru jest widoczna przez to, że cała długość nitki nie jest barwiona, natomiast kolory są wiązane supełkiem - w całej robótce nie są one jednak widoczne (sama nie potrafię ich teraz znaleźć na mojej chuście). 

Po zakończeniu pracy okazało się, że ten mały motek faktycznie wystarczył na moją wymarzoną chustę. Nadszedł czas blokowania... Tutaj zamoczyłam całą pracę w wodzie, położyłam na ręczniku na stole balkonowym (ciepłe powietrze i słoneczny dzień sprawiły, że szybko wyschła) i ponaciągałam. To wystarczyło, aby uzyskać zamierzony efekt. Tu muszę wspomnieć o małym minusiku, który być może wynika z właściwości samej wełny merino - po namoczeniu chusta niezbyt ładnie pachniała, ale jak wyschła, zapach zniknął. Także moim zdaniem jest to raczej naturalny proces niż wada produktu.

Przejdźmy do ceny... Szczerze mówiąc to dla mnie była bardzo wysoka, ale cenię sobie dobre jakościowo produkty, do których wełna merynosów należy. Dlaczego?

Zalety i ciekawostki o wełnie z merynosów:

1) Nie gryzie - jej włókno jest dużo cieńsze od tradycyjnej wełny (porównywalne niekiedy z pajęczą siecią), a przy zetknięciu ze skórą włókna włóczki nie wbijają się w nią drażniąco, tylko się zaginają, dzięki czemu sprawia wrażenie miękkiej i gładkiej;
2) Posiada właściwości termoaktywne - latem chłodzi, zimą grzeje, dlatego wyroby z tego rodzaju włóczki mogą być całoroczne, dodatkową zaletą jest to, że grzeje nawet, kiedy jest mokra;
3) Jest antybakteryjna - dzięki zawartości keratyny, której bakterie po prostu nie lubią, a tym samym nie zbiera nieprzyjemnych zapachów;
4) Nie elektryzuje się i nie gniecie - co dla mnie jest idealną cechą, bo bardzo rzadko używam żelazka;
5) Pochłania wilgoć - mimo, że ubranie może być mokre, to mamy uczucie suchości, ponieważ woda na powierzchni tego typu włókien odparowuje, a nie zbiera się;
6) Ma właściwości samoczyszczące - w kontakcie z tlenem sama się regeneruje, także można prać ją zdecydowanie rzadziej niż pozostałe ubrania - tutaj dodam, że przy większych zabrudzeniach jednak trzeba ją przeprać (chociaż pielęgnacja nie jest łatwa i osobiście zalecałabym jednak pranie ręczne, bo zarówno sama temperatura prania, jak i wirowanie potrafią zniszczyć naszą pracę) natomiast na pewno trudniej się brudzi, bo włókna zawierają dużą ilość naturalnych tłuszczów;
7) Jest elastyczna;
8) Jest produktem trudnopalnym - podczas biesiady przy ognisku nie musimy się obawiać zniszczenia ubrania;
9) Jest produktem naturalnym, a co za tym idzie biodegradowalnym.

Jak to jest z tego typu włóczką u Was? Mieliście okazję z nią pracować? Lubicie? Polecacie? A może dopiero się o niej dowiedzieliście i macie na nią ochotę? Podzielcie się swoimi przemyśleniami w komentarzach :) 

Zapraszam również do poczytania podobnych artykułów: o włóczce wełnianej Bianca Lanalux, bawełnianej DMC Natura oraz o mojej nieustającej faworytce: Alize Bella.

28 komentarzy

  1. Tak, tak ja mam na nią ochotę! I już nawet wypatrzyłam kolorki idealne dla mnie , jednak ta cena... Ale mam nadzieje ze jednak w końcu trafi do mojego koszyczka :P
    Bo jest bajeczna! ;)

    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też miałam pewne opory związane z ceną, dlatego taki prezent urodzinowy sobie zażyczyłam :) od jakiegoś czasu już wybieram prezenty, które chciałabym mieć a na co dzień sobie nie kupię :D także trzymam kciuki z Twój koszyk! :D buźka Kochana!

      Usuń
  2. Czytajac Twój post ... mam ochotę rozpocząć swoją przygodę z włóczką. bardzo interesująco piszesz. To napraedę wciąga. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Bardzo wiele dla mnie znaczy Twój komentarz :) Najtrudniej jest zacząć, a potem, to już można nazwać uzależnieniem ;)

      Usuń
  3. :) nic tylko wzdychać :) i robić :)
    cudne te nowości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się! Teraz, kiedy już jestem w "świecie włóczek" i widzę, co jest na topie, co wypada z rynku, to faktycznie producenci ścigają się wręcz o jakość włóczek i myślę, że stąd niemalże cały czas się zachwycam nowościami :) na szczęście nie wszystkie są dla mnie, także część odpada na "dzień dobry" i mam prostszy wybór :D

      Usuń
  4. O, to potwierdza zasłyszaną przeze mnie gdzieś opinię, że włókna pochodzenia zwierzęcego mają ten swój zapaszek po namoczeniu ;) Ja byłam dosłownie PRZERAŻONA, gdy pierwszy raz moczyłam robótkę z alpaki, ale po wyschnięciu zapach też zniknął :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wiedzieć na przyszłość, że i włókna z alpaki tak mają... Zapach nie należał do najprzyjemniejszych, na szczęście się ulotnił, bo chyba bym się załamała ;)

      Usuń
  5. Z opisu wynika,:że jest cudowna :) Ja akurat nie dziergam, szycie mi wystarczy, chociaż może kiedyś? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei nie szyję, ale marzę o tym, żeby kiedyś się nauczyć ;) teraz nie mam za bardzo jak nawet maszyny wyciągnąć, ale może na większej powierzchni się uda, a wtedy i nauka się zacznie ;)

      Usuń
  6. Piękne kolory, super jakość, czego chcieć więcej? Może niższej ceny, ale jakość zawsze kosztuje. Bardzo podobają mi się tego typu farbowane włóczki, sama właśnie zaczęłam robić bluzkę z akrylowego muffina. Nie jestem miłośniczką akrylu, ale ten zakup był celowy. W przyszłości na pewno skuszę się na Bajeczną Merino :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podzielam Twoje zdanie - jakość idzie z ceną i może nie jest łatwo wydać prawie 100 zł z przesyłką za jeden motek włóczki, to z drugiej strony dla takiego efektu i wygody warto sobie raz zamiast spodni wydziergać chustę :D czekam zatem an Twoją pracę z Bajecznej :)

      Usuń
  7. Te kolorowe motki są śliczne! Bardzo dziękuję za cenne informacje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też się bardzo podobają! Cieszę się, że mogłaś się dowiedzieć czegoś nowego czytając mój wpis :)

      Usuń
  8. Chyba jak dla mnie największymi zaletami jest to, że nie gryzie😉zawsze wspomnienia z dziecinstwa mi sie włączają jak chce kupic cos z welny na zime🙂
    Pozdrawiam😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam takie wspomnienia :) ta wełna jednak jest zupełnie inna, chociaż teraz dziergam poncho z typowej wełny i będzie gryzące ;) na szczęście dłonie juz się przyzwyczaiły :D

      Usuń
  9. Sporo pożytecznych informacji. Ja też przymierzam się do wielobarwnych włóczek. Mmarzy mi się chusta, ale nie koniecznie virus. Tylko nie mogę się zdecydować na układ kolorów... ;) No i cena tej włóczki jest dla mnie zdecydowanie za wysoka. Wiem, że za naturalny produkt dobrej jakości trzeba zapłacić, ale jednak... Zastanawiam się tylko, jak to jest z barwnikami. Bo wszyscy skupiają się na samej włóczce. A jeśli barwniki to jakaś ciężka chemia, to z tą naturalnością już jest gorzej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam w takim razie na Twoją propozycję chusty :) a jeżeli chodzi o barwniki, to trochę czytałam na ten temat, natomiast nie mogę nic potwierdzić własną wiedzą, bo to nie moja dziedzina, ale włókna naturalne mają to do siebie, że po kilku praniach te "groźne" związki zawarte w barwnikach się wypłukują, także ja w dalszym ciągu pozostanę zwolenniczką naturalnych włóczek ;)

      Usuń
  10. Dla mnie są to zupełnie nieznane rzeczy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla wielu osób są to rzeczy nie znane, inni uważają je za mało interesujące, ja natomiast pragnę pokazać takie ciekawostki, aby dowiedzieć się nowych rzeczy o włóknach z jakimi mamy do czynienia w ubraniach :) nie trzeba od razu chwytać za szydełko czy druty, ale warto znać właściwości takich włókien :)

      Usuń
  11. Zdecydowanie nigdy robienie na drutach itp mnie nie interesowało. Ale zaczynam zmieniać zdanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi bardzo, że chociaż troszkę zmieniłaś zdanie :)

      Usuń
  12. Ja mam buty z wełny z merynosów i tem ponizej zera nie sa mi straszne. Jeszcze szalik by mi sie przydał. Piekne kokory:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dlatego wybrałam tę włóczkę na chustę ;) będzie ciepła jesień :D

      Usuń
  13. Nawet coś kiedyś miałam na historii społecznej o tych owieczkach :) Mnie wełna gryzie i jej nie noszę, owieczki za to uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wełna z merynosów jest dużo cieńsza od zwykłej wełny i dzięki temu ma zupełnie inny układ włosa, który jest bardzo elastyczny i zamiast wbijać się w skórę, po prostu się na niej kładzie, ale są osoby, które i taki rodzaj wełny gryzie, także rozumiem Cię doskonale :) owieczki są cudowne :)

      Usuń
  14. Pamietam, ze moja mama robila takie cuda. Ja niestety nie odziedziczylam talentu po niej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno masz inne talenty i pasje - warto je odkrywać :) gdyby wszyscy robili to samo, świat byłby nudny ;)

      Usuń

Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że Ci się podoba ;) Daj znać w komentarzu :) Anonimie, proszę o imię!