Wspomnień czar
Wróćmy na chwilę do początków mojej przygody z szydełkiem... Może nie całkiem do samego startu, tylko trochę później... Kiedy już nauczyłam się kilku splotów, nie Mąż poprosił mnie o wyszydełkowanie skarpet! Miały za zadanie ogrzewać jego stopy podczas zimowych mrozów, które nieuchronnie się do nas zbliżają.
"No dobra! Podejmę wyzwanie!" - zgodziłam się...
Może nie są idealne, ale robione z sercem i mimo, że nie noszone, to przywołują cudowne wspomnienia, a to chyba najważniejsze, prawda? |
Zaczęłam szydełkować
i okazało się, że nie jest to takie proste, jak mi się wydawało... Wykonanie skarpetek na rozmiar 44 okazało się nie lada wyzwaniem dla osoby dopiero raczkującej w tym temacie... Proces tworzenia dłużył mi się okrutnie! Dziergałam i dziergałam, co chwila mierząc, i sprawdzając, czy mogę już zakończyć zieloną część? Nadszedł upragniony koniec! Możemy zacząć kolejne części! Serio? Byłą tak samo nudna, jak poprzednia! Ufff! skończyłam! Wykonanie pięt szło już sprawniej ;)
Jakby to powiedzieć... Nawet ściągacza nie potrafiłam wtedy zrobić ;) Chyba powinnam zrobić drugą parę i wtedy wrzucić zdjęcia dla porównania :) |
Nie pamiętam,
ani sklepu, gdzie kupowałam włóczkę, ani z jakiej jest zrobiona... Być może jest to jakiś Drops, ale jaki? Wełniany! Tak! to doskonałe słowo :D Kupiłam ją w pierwszym sklepie internetowym w którym zaczynałam swoje zakupy... Dlaczego akurat ten? Bo był możliwy odbiór osobisty i dzielnie wysyłałam moją Mamę, po odbiór zamówień... Który to był sklep? Teraz już nie mam pojęcia ;)
To zdjęcie doskonale pokazuje, że skarpetki nie wyszły równo - to tylko dowód na to, że lewa stopa różni się nieznacznie od prawej (albo na odwrót?)... |
Zabijcie mnie
ale kompletnie nie wiem, skąd miałam na nie wzór! Mogę tylko śmiało powiedzieć, że wtedy:
1) nie miałam nawet w myślach faktu, że kiedyś będę pokazywać Wam moje prace;
2) wówczas chciałam jak najszybciej o nich zapomnieć;
3) no cóż, tak naprawdę, to powinnam je schować gdzieś głęboko, ale:
Dlaczego zdecydowałam się Wam je pokazać?
Bo uwielbiam się śmiać! Dlaczego więc i Wam nie miałabym dostarczyć niedzielnej porcji śmiechu? Idzie piękna, polska, złota jesień - taką mam nadzieję, a kolory skarpet idealnie wpasowują się w tę porę roku... Ale teraz, w chwili obecnej, moja poprzeczka sięga znacznie wyżej, więc te hmmm ocieplacze mnie śmieszą :D Nie Męża chyba też! Zdradzę Wam nasz sekret: ANI RAZU ich nie założył!!! - pewnie boi się, że mógłby je podrzeć! :P A nie! Chyba jednak nie pasują! W każdym razie, już mnie nie poprosił o wykonanie następnych ;) No tu się z nim zgodzę, wyszły trochę niewymiarowo, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło! Szybko czas zleci i zaraz będziemy stroić domy, na przyjście Mikołaja, a wtedy nadadzą się idealnie, bo jakiś upominek na pewno się w nie zmieści :D Drugą przygarnę dla siebie, to może i mi coś schowa?
Za to na ścianie prezentują się całkiem nieźle - myślę, że mają szansę być zauważone 6 grudnia :D |
Może skarpety nie są idealne,
ale czasem lubię spojrzeć wstecz, na swoje wcześniejsze prace... Widzę wtedy postęp, jaki wykonałam, przez miniony czas... A jeżeli i Wy chcecie zobaczyć, jaki progress popełniłam, to zachęcam, do obejrzenia szydełkowego poncha, chusty Virus, czy jesiennego kompletu Myszki Minnie. Warto też udostępnić ten post ku przestrodze dla innych! Polecam tytuł: "Jak zrobić Ukochanemu skarpety, aby grzecznie się uśmiechnął, cudnie podziękował i prezent schował przed całym światem?" :D
54 komentarzy
A mi się podobają :). Sama jeszcze żadnych nigdy nie zrobiłam, a ostatnio mój Tata poprosił żebym mu zrobiła ciepłe skarpety na zimę. Hmm ... oczywiście, że zrobię, ale skarpety wolę jednak robione na drutach czyli może być różnie :D. Pozdrawiam serdecznie :).
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Czekam zatem na Twoje skarpety dla Taty :) Jestem bardzo ciekawa Twojej wersji - no chyba koniecznie muszę się nauczyć robić na drutach!
UsuńAleż by mi się dziś takie przydały! Cały dzień leje... w domu jakoś zimno... brrr... Jesień nie poczekała na swój czas :( Mi się podobają, bardzo!
OdpowiedzUsuńDziękuję! U nas dzisiaj pogoda była piękna, prawie cały dzień na dworze byliśmy ;) chociaż i ja pragnę, aby deszcze i zimno przyszły jak najpóźniej ;)
UsuńUwielbiam takie! Cala zime chodze w takich po domu zamiast kapci! Moze czas na noey lepszy model ;)
OdpowiedzUsuńCałkiem niezły pomysł! Będę je nosić, JA, prezent praktyczny i dla mnie :D
UsuńŚwietna sprawa. Ja niestety nigdy nie nauczyłam się szydełkowania:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ja uczę się ciągle, można powiedzieć zatem, że to już trwa koło 5-ciu lat ;)
UsuńJak na początki szydełkowania prezentują się świetnie, ale jako stała obserwatorka Twojego bloga przyznaję teraz to robisz prawdziwe Cuda😀
OdpowiedzUsuńDziękuję :D No właśnie, czasem trzeba spojrzeć wstecz, żeby docenić teraźniejszość i mimo, że jeszcze wiele muszę się nauczyć, to już sporo osiągnęłam przez ten miniony czas :)
UsuńJa próbowałam na drutach ale manewrowanie 5 drutami do łatwych nie należy. Ostatecznie powstała jedna skarpetka, która i tak została spruta. Co do szydełkowych, to jeszcze nie próbowałam ale wszystko przede mną :)
OdpowiedzUsuńDla mnie manewrowanie dwoma to już magia, dlatego o 5-ciu nawet nie myślę ;) "Wszystkiego trzeba w życiu spróbować" - tak mawia mój nie Mąż, dlatego powodzenia przy skarpetkach! :D
UsuńCałkiem nieźle wyszły.
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
UsuńHaha super wpis Iwonko! Chyba każdy ma takie 'skarpetki' w swoje szydełkowej karierze ;)
OdpowiedzUsuńJa kiedyś zrobiłam liskowe podkolanówki , ale bawełna&szydełko to nienajlepsze połączenie na skarpetki ;) aktualnie mam w planach zrobić wełniane ;P
Buziaki
No tak... maskotka taka, że widać więcej wypełnienia niż włóczki, serwetka, która jest tak asymetryczna, że nic nie da się z nią zrobić, czy właśnie takie skarpety, które chyba tylko wyglądem je przypominają, to pewnie dorobek wielu Szydełkomaniaczek :D Ale od czegoś trzeba zacząć, a wspomnienia są cudowne <3 Buziaki dla Was i czekam na wełniane liskowe podkolanówki :D
UsuńPodziwiam osoby, które potrafią wyczarować na szydełku lub drutach takie cuda. Robiłam kilka podchodów do szydełkowania. Niestety, nie potrafię tego ogarnąć. Jestem wyjątkowo opornym typem w tej materii. Nie wyssałam cierpliwości do drutów ani szydełka.
OdpowiedzUsuńDziękuję. To fakt, że nauka jest długotrwała, żmudna i momentami bardzo nudna. Pamiętam swoje początki, kiedy kolejne prucie doprowadzało mnie do szewskiej pasji i miałam ochotę to rzucić, ale może właśnie talent Babci gdzieś tam też zadziałał, że się nie poddałam ;)
UsuńSuper!
OdpowiedzUsuńNa szydełku skarpet jeszcze nie robiłam :)
Dzięki ;) Wszystko przed Tobą :D
UsuńSą idealne :) Ja to bym kulfony zrobiła. Lewe ręce mam do takich rzeczy :)
OdpowiedzUsuńTo po prostu dobre zdjęcia :D Jak Siostra powiedziała swojemu mężowi, że zamówi u mnie takie skarpety i on je zobaczył, to powiedział, że jednak wolałby zupełnie coś innego :D
UsuńUwielbiam taki milutkie, ciepłe skarpety. W sam raz na jesienną czy zimową pogodę. :-)
OdpowiedzUsuńZgadza się! Te wełniane skarpetki będą grzały moje zziębnięte stópki hehe ;)
UsuńUwielbiam robótki ręczne, szczególnie wyroby ze sznurka bawełnianego. Skarpety to dla mnie jednak czarna magia. :D
OdpowiedzUsuńJa z kolei jestem pełna podziwu dla osób, które wykonują mnóstwo prac ze sznurka czy spaghetti, bo mnie tak okrutnie boli ręka przy tego typu pracach, że tworzę tylko od czasu do czasu z tych materiałów ;) A skarpetki to dla mnie również czarna magia - jak widać :D
UsuńNa zimę która zbliża się wielkimi krokami idealne takie skarpetki!
OdpowiedzUsuńWłaśnie powoli się już przekonuję, że skoro mój ich nie chce, to ja muszę zacząć je nosić ;)
UsuńNie ma z czego się śmiać. Każdy z nas kiedyś zaczynał i było podobnie, jak nie gorzej ;-)
OdpowiedzUsuńNo tak, początki łatwe nie są, ale warto jest popełnić kilka błędów, żeby później dojść do wyższego levelu ;)
UsuńZrobienie skarpet to wyższa szkoła jazdy:) Sama się nad jednymi namęczyłam;) Wyszły super mimo tej małej rozmiarowej niedogodności:) Ale w końcu człowiek nie ma dwóch jednakowych połówek ciała:)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak ;) Myślę czasami nad kolejną parą, na pewno byłby ściągacz :P Tylko moje moce przerobowe jakoś spadły ostatnio :P
UsuńKochana kolory dobrałaś idealne, no i miałaś możliwość doświadczyć dziergania skarpet :). Ja swojego czasu też dziergałam skarpety na drutach, jednak miałam tak beznadziejną włóczkę, że dałam sobie spokój! Uściski ślę!
OdpowiedzUsuńChciałabym spróbować kolejnych an szydełku, ale im dłużej o tym myślę, tym bardziej skłaniam się ku opcji szybkiej nauki na drutach :) Ale wszystkiego trzeba spróbować ;) chociaż kolory mi się udało dobrać :) A Ty z kolei spróbuj z inną włóczką - na pewno wyjdą lepiej niż mi :D
UsuńChciałam sobie na zimę zrobić na szydełku zakolanówki- chyba już czas się zabrać 😂
OdpowiedzUsuńZdecydowanie to jest "ten czas" - pogoda (u nas przynajmniej) piękna póki co, ale nigdy nie wiadomo, kiedy przyjdzie nagłe ochłodzenie ;)
UsuńWiele lat temu sporo szydełkowałam, praktycznie każdy element stroju potrafiłam zrobić, sprawiało mi to wiele radości, ale przede wszystkim uspakajało. Robiłam także dywany zimowymi wieczorami. :)
OdpowiedzUsuńAle super! Ja jeszcze nie spróbowałam wydziergać żadnej bluzki, czy spódnicy, chociaż bardzo bym chciała, tylko boję się, że nie ogarnę ;) Mnie szydełkowanie też uspokaja, odstresowuje i przenosi w "inny świat" ;) Na jednym z szydełek też już mam dywanik, ale chyba spruję i zacznę coś innego - zwykle tak mam, że jak przestaję coś robić, to raczej nie wracam już do tego...
UsuńKolory typowo jesienne :) Jestem pod wrażeniem umiejętności! Ja nigdy nie mogłam nauczyć się szydełkowania, nie tylko mam dwie lewe ręcę do tego, ale przede wszystkim nie mam cierpliwości
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Cierpliwość jest tu na wagę złota, szczególnie wtedy, kiedy trzeba pół robótki spruć, bo zmieniła się koncepcja, albo coś nie wychodzi i tak długo pruję, aż wyjdzie ;) A najgorzej, jak się nie zgadza liczba oczek i robótka się zniekształca, o zgrozo!
UsuńBardzo chciałabym umieć takie zrobić ;)
OdpowiedzUsuńTo były moje początki, także zachęcam do spróbowania swoich sił - gdybyś potrzebowała jakiś rad, służę pomocą :)
UsuńSą urocze :) skarpetki nosze tylko jako element stroju sportowego, ale takie fikuśne skarpety do chodzenia po dobu w zimne dni, byłyby super
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Faktycznie takie skarpetowe kapcie, to całkiem fajna opcja - dałaś mi dużo do myślenia :)
UsuńMoim zdaniem są jak najbardziej w porządku, a już kolor mnie urzekł. Chętnie bym takie założyła na długie jesienne wieczory :).
OdpowiedzUsuńWłaśnie mnie olśniło, że teraz, podczas silnego przeziębienia, mogłabym je sobie pożyczyć, żeby w stopy cieplej było ;) Lecę do szafy!
UsuńPamiętam s podstawówki jak były drobne robótki na szydełku i drutach - panowie mieli naprawdę problemy. Ale sytuacja odwracała się wtedy gdy robiliśmy np karmniki. ;)
OdpowiedzUsuńHahaha to prawda, chociaż znam jednego mężczyznę, który jest mistrzem w pisaniu szydełkowych schematów na maskotki, a swego czasu bardzo interesował mnie taniec brzucha i też śmiało mogę stwierdzić, że mężczyznom wychodził zdecydowanie lepiej :)
UsuńA wersję sportową też robisz? :D
OdpowiedzUsuńNigdy nie próbowałam, ale kuszące wyzwanie :D
UsuńJa dopiero zaczynam moja przygodę z szydełkowaniem. Trzymaj kciuki! :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki - nie zniechęcaj się niepowodzeniami! Powodzenia :)
UsuńPiękna praca! Wełniane skarpety, które są wykonane na szydełku zawsze pieknie wyglądają, są również ciepłe i przyjemne dla naszej skóry.
OdpowiedzUsuńTo prawda, a przy odpowiedniej pielęgnacji posłużą przez wiele lat. Dziękuję za komentarz :)
UsuńCieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że Ci się podoba ;) Daj znać w komentarzu :) Anonimie, proszę o imię!