1 marca 2017

Szydełko bambusowe

Kiedy nabyłam to szydełko, miałam ogromną nadzieję, że się polubimy. Tak się jednak nie stało...

Ogólnie

nie mogę powiedzieć, że wszystko jest złe, bo nie jest. Różne detale, które są dla mnie istotne zostały zachowane. Szydełko bambusowe ma opakowanie, na którym zostały umieszczone podstawowe informacje o rozmiarze szydełka, długości i materiału z którego zostało wykonane. Rączka szydełka posiada delikatne spłaszczenie w miejscu trzymania, a na jej końcu został wydrążony rozmiar szydełka, który jest bardzo widoczny. Szydełko bambusowe jest przyjemne w dotyku i przede wszystkim naturalne.

Dlaczego więc się nie polubiliśmy?

Szydełko te zakupiłam z myślą o wydzierganiu kosza na zabawki ze sznurka bawełnianego. Zdecydowałam się na zakup akurat tego rodzaju, ponieważ wydawało mi się solidne, mocne i wytrzymałe. I tutaj, faktycznie tak jest! Napotkałam jednak inny problem...

Nie mam porównania z innymi szydełkami bambusowymi, ale kiedy zabrałam się do pracy, szybko zrezygnowałam z tego pomysłu. Być może dlatego, że haczyk jest zbyt ostro wykończony? Ciężko przeciągało mi się sznurek, szydełko ciągle haczyło końcówką o sznurek, najzwyczajniej w świecie go niszcząc. 
Na szczęście miałam w domu, fakt, że rozmiar mniejsze, ale szydełko akrylowe, którym ten kosz wykonałam. 
Być może powodem tak kiepskiej naszej współpracy, było moje niewielkie, wówczas, doświadczenie z szydełkowaniem? 
Tego nie wiem, wiem natomiast, że szydełko bambusowe odłożyłam do mojego pudełeczka i tak leży i czeka na moją decyzję, co z nim zrobię... Czasem myśli się kłębią i mam tysiąc pomysłów na minutę, co z nim zrobić? Na tym jednak się kończy nasza "współpraca".

Wiem, że szydełka bambusowe mają swoich zwolenników. Być może nawet wśród Was jest ktoś, kto nie wyobraża sobie pracy innym rodzajem szydełka?

15 komentarzy

  1. Nie zawsze narzędzia,które wydają się być przyjazne, spełniają nasze oczekiwania. Ja dziergam na drutach, miałam również bambusowe. Szybko z nich zrezygnowałam na rzecz drewnianych wymiennych drutów firmy Knit Pro. Nie zamienię ich już na inne, mimo, że nie należą do tanich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, niestety nie zawsze to, co naturalne nam pasuje :) Kiedyś na pewno spróbuję też coś wydziergać na drutach, mam zbiór od mamy, więc pewnie na nich spróbuję, ale dobrze wiedzieć, że bambusowe druty też nie są rewelacyjne ;)

      Usuń
  2. Ja też nie jestem zwolenniczką bambusa. Mam swoje wysłużone druty i szydełka, wśród nich bambus nie gości. To, co miałam oddałam. Niech sobie bambusik spokojnie rośnie, jest nieprzydatny w się nie sprawdza. Podłogo z bambusa jest do bani, no, może patyczki do china food mogą być dobre :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co pisze, to bambus jednak nie jest tak wytrzymałym materiałem, jakim na pierwszy rzut oka się wydaje. Dałaś mi dużo wskazówek także na przyszłość - będę uważać na podłogi także :) Także i ja pozwolę im spokojnie rosnąć, bo nie przepadam za china food :)

      Usuń
  3. Posiadam identyczne jak Ty i też nie jest moim ulubieńcem. Podobnie jest z drutami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No własnie! Niech pozostaną dobrą ozdobą, pamiątką, a do pracy jest dużo innych, zdecydowanie lepszych "narzędzi" ;)

      Usuń
  4. Sama się zastanawiałam nad takim szydełkiem, ale póki co na zastanawianiu się kończyłam :P Jeżeli problemem jest zbyt ostry haczyk, może istnieje możliwość, by go spiłować? Bambus powinien łatwo poddać się obróbce. To jednak dosyć nieodwracalna metoda, więc jeżeli masz mniej radykalne pomysły na drugą szansę dla tego szydełka, to lepiej zastosować je na początek. Może przyjdzie czas na aktualizację tego wpisu, w której dodasz, że jednak odnalazłaś z tym szydełkiem wspólny język. A może nada się tylko jako tyczka do fasoli, czas pokaże :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, ze za jakiś czas większość moich wpisów z tej serii zostanie zaktualizowanych, myślę, że preferencje rosną w miarę doświadczenia ;) Niestety nie jestem "złotą rączką", jeżeli chodzi o wszelkiego rodzaju prace z użyciem nawet papieru ściernego, także być może po prostu kiedyś je chwycę i spróbuję jeszcze raz podziałać ;) Może jako tyczka do fasoli, to może okazać się za krótkie, ale jeżeli uda mi się kiedyś pracować w zawodzie, to może być wspaniały wskaźnikiem na przykład - wtedy zawsze będę miała pasję przy sobie :D swoją drogą ogrodniczka tez ze mnie marna, ale mam cytrynę, która owocuje :D

      Usuń
    2. ...no to mnie tą cytryną zaintrygowałaś :) Od razu przejrzałam zakładki "O mnie" i "O blogu", ale tam na ten temat ani pół znaku (może czas na zakładkę "O cytrynie"?). Jaka jest duża sama roślinka? Bardziej ma kształt krzaczka czy drzewka? A owoce duże rosną? Smaczne są? Dostałaś jakąś sadzonkę, czy pielęgnujesz roślinkę od pestki? Nie wiedziałam, że w naszym klimacie da się wyhodować cytrynę gdzieś indziej, niż w Palmiarni, stąd to moje niezdrowe zainteresowanie :P

      Usuń
    3. Nie należę do dobrych ogrodników, kwiaty podlewam wodą z kranu, jak nie rosną to wyrzucam, stąd może jej strach o swój byt :) nie chciałam się chwalić cytrynką, ale już Ci piszę co i jak :) samo drzewko kupiłam na promocji w jednym z marketów budowlanych, wtedy kupowałam z jednym owocem. W zeszłym roku, nie wiedziałam jak pielęgnować (teraz już wiem, ze cytryna nie lubi przenoszenia i dotykania). Kiedy wypuściła pierwsze kwiatki, zapylałam je sztucznie patyczkiem do uszu, było pełno małych owocków, które przez moją niewiedzę szybko opadały (są bardzo delikatne i każde wstrząśnięcie powodowało opadanie), tylko jeden się uchował i się udało, wyrosła cytrynka - była smaczna, i przede wszystkim moja, nie pryskana, nie nawożona. Pewnie kiedyś ją przesadzę, żeby znów dostała nowych wartości z ziemi, która po czasie się pewnie wyjałowi, ale czekam z niecierpliwością na kolejny rok i zobaczę, jak będzie tym razem :)

      Usuń
    4. Samodzielne zapylanie patyczkiem do uszu.... I Ty piszesz, że nie należysz do dobrych ogrodników? ;) Wygląda na to, że za cokolwiek się weźmiesz - czy to szydełko czy to rośliny - wkładasz w to całe serce. To niezwykle inspirujące :)

      Usuń
  5. Miałam okazję tylko raz używać szydełka bambusowego i to chwilkę więc nie mam opini na jego temat , ale po Twojej recenzji chyba nie trafii do mojej kolekcji szydełek ;)

    Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W mojej jest, ale na chwilę obecną na pewno większej rodzinki mieć nie będzie ;) znajdę dla niego jakieś zastosowanie, może kiedyś jeszcze spróbuję, aczkolwiek w tym rozmiarze (od niedawna) mam jeszcze jedno i ciężko będzie się przestawić ;) Buziaki dla Was także!

      Usuń
  6. Ja też nie jestem zwolennikiem szydełek bambusowych, ale są sytuacje w których przekonałam się do nich. Bardziej do tych większych. Faktycznie do sznurka bawełnianego według mnie się nie sprawdzają, bo szydełko powinno być śliskie, metalowe lub aluminiowe. Natomiast przekonałam się, ze bambusowe szydełko dobrze sprawdza się przy włóczkach recyklingowych "spaghetti".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę! Nawet bym nie pomyślała, żeby do spaghetti go użyć, ale mam kilka motków w domu, które czekają na swoją kolej, także spróbuję, może faktycznie takie dwa indywidualne "wytwory" będą genialnie współgrały ze sobą :) Dziękuję bardzo za radę i podpowiedź - już wiem, kiedy dostanie ono swoją szansę :D

      Usuń

Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że Ci się podoba ;) Daj znać w komentarzu :) Anonimie, proszę o imię!