28 lutego 2021

Fabryka włóczek Xima

Dokładnie 25.02.2021 znalazłam się w prawdziwym raju na ziemi. Po raz pierwszy w życiu miałam okazję na własne oczy zobaczyć ogrom pracy wkładanej w to, abym mogła realizować swoją pasję. Krótko Wam dzisiaj o tym opowiem.
Sama nie pamiętam, kiedy ostatnio robiłam takie zakupy. Wróciłam do domu z siatką pełną cudowności. Kiedy ja to przerobię? Muszę w końcu zająć się dzierganiem dla siebie...

Xima - fabryka włóczek w okolicach Trójmiasta

To był zupełny przypadek. 

Na jednym z portali sąsiadka polubiła pewien wpis pasmanterii Sploti. Dzięki temu dowiedziałam się, że mieszkam tak blisko miejsca, w którym produkowane są 
  • cudowne
  • niepowtarzalne
  • unikatowe
motki.
To ostatni motek tej cudownej włóczki. Od samego początku wiedziałam, że muszę ją mieć! Mam plan! Zrobię z niej koronkę i ulepszę jakąś bluzkę. Albo spodnie? Hmmm.
Długo jednak zajęło mi zanim tam dotarłam.
Im bliżej tym dalej.
Sama doświadczyłam tego paradoksu.
Ale w końcu się udało i w czwartkowe popołudnie wybrałam się na wycieczkę.
Z zielonej, cieniutkiej włóczki, w której wplecione są delikatne cekiny zrobię obrus na stolik kawowy - będzie idealnie pasować do naszego, leśnego wystroju.
Poznałam cudowne małżeństwo pełne:
  • pasji
  • radości z wykonywanej pracy
  • odwagi
  • sił.
Na własne oczy miałam okazję zobaczyć maszyny i produkcję motków, które później trafiają w nasze ręce. 
Z Cariny spróbuję zrobić niespodziankę dla pewnej wyjątkowej dla mnie osoby, więc póki co nie mogę powiedzieć nic więcej.
Twórców tych niezwykłych włókien podziwiam za:
  • wyobraźnię
  • umiejętności
  • determinację.

W końcu spełni się moje marzenie! Będzie włochaty komino-kaptur :D
Małżeństwo - oboje zrezygnowali z pracy w zawodzie na rzecz produkcji włóczek. 

Co mnie zaskoczyło?

Że to właśnie mężczyzna (oprócz obsługi maszyn) zajmuje się wymyślaniem nowych, unikatowych motków.
Kinga i Diana z kolei pomogą mi w spełnieniu kolejnej inspiracji - elegancki, lekko błyszczący kołowiec. Będzie się działo!

Samo miejsce sprawiło, że się w nim zakochałam i mam nadzieję, że jeszcze nie raz będę miała okazję tam zajechać i nacieszyć serce, duszę i oczy.

  • Stukot maszyn, (których jest tam mnóstwo),
  • przewijające się motki przędzy, 
  • poukładane surowce,
  • magazyn z gotowymi motkami,
  • i myśl:

Co się wydarzy, kiedy ta cienka nitka się zerwie?
Dowiedziałam się, że cała produkcja wtedy staje, żeby móc ją naprawić i żeby w gotowym produkcie nie było błędów. Niesamowite, prawda? Jest to rodzinna firma i mam nadzieję, że przetrwa kolejnych kilkadziesiąt lat. 

Wiecie co mnie smuci?
Że niestety sami często nie potrafimy docenić naszych, polskich produktów. Zalewają nas zagraniczne produkty i firmy, a zapominamy o naszych rzemieślnikach.

A propos rzemieślników - nasunęło mi się pewne pytanie, na które nie znam odpowiedzi i liczę na Was:

Jak oficjalnie nazwać osobę tworzącą włóczkę?
Tę włóczkę wzięłam, bo ładna. Początkowo nie miałam na nią konkretnego pomysłu, aż tu pewnego dnia moim oczom ukazały się cudne kapciuchy - tak! To jest to!

4 komentarzy

  1. Odpowiedzi
    1. Lepiej bym tego nie ujęła :) Twoje słowa są najlepszym podsumowaniem :)

      Usuń
  2. Zazdroszczę Ci tej wycieczki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było co oglądać. Spędziłam tam 2 godziny i czuję niedosyt. Koniecznie muszę tam wrócić :)

      Usuń

Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że Ci się podoba ;) Daj znać w komentarzu :) Anonimie, proszę o imię!