Pomysł na tabliczkę String Art
W 2017 roku poznałam wspaniałe miejsce - przedszkole im. Kubusia Puchatka. W korytarzu widnieje dekoracja imitująca Chatkę Puchatka. Czegoś mi jednak brakowało... W 2018 doznałam olśnienia! Przecież w książce, nad drzwiami wejściowymi widnieje tabliczka z napisem Mr Sanders! Postanowiłam wykonać taką tabliczkę. Żeby w miarę było spójne z dekoracją, to postawiłam na String Art, co było dla mnie totalną nowością...
Podczas pracy zaczęłam się zastanawiać kim właściwie był tajemniczy Mr Sanders? |
Co wyczytamy w książce?
"Pewnego razu, bardzo dawno temu, mniej więcej w zeszły piątek, mieszkał sobie Kubuś Puchatek zupełnie sam w lesie, pod nazwiskiem pana Woreczko.
– A co to znaczy pod nazwiskiem? – zapytał Krzyś.
– To znaczy, że na drzwiach na tabliczce miał wypisane złotymi literami nazwisko, a mieszkał pod nim."
– A co to znaczy pod nazwiskiem? – zapytał Krzyś.
– To znaczy, że na drzwiach na tabliczce miał wypisane złotymi literami nazwisko, a mieszkał pod nim."
Alan Alexander Milne "Kubuś Puchatek"
Brak złotych liter na tabliczce jest spowodowany techniką, którą wykonałam napis. Gdybym użyła gwoździ i nitki w oryginalnym kolorze, to na takiej desce napis byłby słabo widoczny. |
Myśl, że mógł to być człon nazwiska Kubusia Puchatka nie była dla mnie wystarczająca. Postanowiłam poszukać wyjaśnienia...
Czy Mr Sanders był misiem?
Jedna z teorii głosi, że Mr Sanders był misiem, który zamieszkiwał drzewo Kubusia wcześniej. Dodatkowo usytuowanie samego domu - w lesie, jednocześnie blisko miodu, a zarazem na tyle daleko, aby misiowi nie przeszkadzało brzęczenie pszczół, może wskazywać na dowód tej teorii. Ciekawe tylko co się stało z byłym mieszkańcem? Nikt w okolicy bowiem nigdy go nie spotkał...
Puk! Puk! Jest tam ktoś? |
Może to zupełny przypadek?
Czasem zdarza się, że zainspiruje nas coś, czego zupełnie się nie spodziewamy. Tak mogło być też w tym przypadku. Alan Alexander Milne podczas spaceru po lesie niedaleko Cotchford Farm. Prawdopodobnie na drzewie znalazł znak z takim napisem i uznał, że jest to drzewo, w którym zamieszka jego bohater.
Tabliczka wpasowała się w ogólny klimat dekoracji i już teraz nie czuję wewnętrznej pustki ;) |
A jeżeli Mr Sanders naprawdę istniał?
Frank Sanders był właścicielem drukarni w Londynie. Wydrukował on kilka rysunków A.A. Milne. Jednakże ilustracje do książek o Kubusiu Puchatku były realizowane przez inną firmę. Douglas Sanders (siostrzeniec Franka) był przyjacielem ilustratora E. H. Shepard, którego rysunki znalazły się w opowieści. Nie znalazłam jednak żadnego potwierdzenia tej informacji przez samego autora bajki.
Pozostaje teraz pytanie, dlaczego w polskim tłumaczeniu pojawiło się nazwisko pana Woreczko? Niestety ja tego nie wiem...
Która historia najbardziej Was przekonuje?
String Art
Sztuka, która bardzo mi się spodobała.
- Nowe
- Inne
- Nieznane
To jeszcze bardziej wzmacniało moją ciekawość dla efektu końcowego. Kiedy zaczęłam czytać na ten temat, okazało się, że popełniłam wiele błędów. Wbijanie gwoździków to była masakra - nie dla mnie, ja wiedziałam, co się dzieje i po co robię. Jednakże co myśleli sąsiedzi i jak bardzo im to przeszkadzało? Tego nie wiem... ;) Pierwsze literki nie są idealne, Z każdą kolejną odkrywałam kolejność i sposoby owijania nitki i "kolorowania" i sprawiało mi to coraz większą radość. Początkowo myślałam, że to nie dla mnie, traciłam wiarę, a zniechęcenie sięgało najwyższego poziomu. Teraz, kiedy patrzę na efekt, analizuję błędy i wymyślam kolejne projekty wiem, że jeszcze nie raz do tego wrócę :)
10 komentarzy
Świetne! Ja nigdy nie lubiłam Kubusia Puchatka (tak, tak, to jedyny miś do którego nie czuję mięty), ale za to lubię wbijać gwoździe, a nawet bardziej wkręcać śrubki (to wszystko przez to techniczne wykształcenie). Widziałam już wiele prac w tej technice, ale każda kolejna zadziwia mnie jeszcze bardziej. Czekam na następne w Twoim wykonaniu :).
OdpowiedzUsuńJa z kolei jestem mocno na bakier z tego typu pracami ;) oj, ile bym sobie odnowiła rzeczy w domu, ale totalnie brak mi zapału do takich renowacji ;) a gdyby znalazł się ktoś, kto za mnie powbijał mi gwoździe :P
UsuńJa Kubusia Puchatka i całą jego ekipę uwielbiam :) Ciekawa technika :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa :) miła odmiana dla szydełka :)
UsuńPierwszy raz widzę tę technikę, efekt jest wspaniały. Podoba mi się historia z poprzednim mieszkańcem drzewa ;)
OdpowiedzUsuńWarto spróbować - zawsze to miła odmiana dla szydełka :) A historia o poprzednim mieszkańcu drzewa chyba najlepiej pasuje do całej bajki :)
UsuńZupełnie unikatowa technika! :) Taki mocny akcent już na początku roku? Nie mogę się doczekać, co będzie dalej i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś sięgniesz po String Art :)
OdpowiedzUsuńJa sama się zastanawiam, co będzie dalej :D Sięgnę jeszcze co najmniej 2 razy, bo deseczki już czekają ;)
UsuńKubuś Puchatek zawsze wzbudza pozytywne emocje. U Ciebie wciąż coś nowego i zaskakującego. Szyld jest super 🤩 a techniki nie znałam. Pozdrawiam 😘
OdpowiedzUsuńDziękuję :) to może i Ty kiedyś spróbujesz, kto wie? ;) gorące pozdrowienia!
UsuńCieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że Ci się podoba ;) Daj znać w komentarzu :) Anonimie, proszę o imię!