2 lipca 2017

Recenzja Liloppi Luna

Pewnego dnia, dostałam maila z propozycją współpracy od Pani Karoliny - właścicielki internetowego sklepu z włóczkami Liloppi. Miałam możliwość wyboru dowolnej włóczki z oferty sklepu, w zamian za jej recenzję. Dlaczego wybrałam akurat LUNĘ? Wybór był ogromny i trudny, ale po obejrzeniu oferty, wiedziałam, że ma to być włóczka oryginalna i wyjątkowa. Kiedy pojawiają mi się w głowie takie dylematy, to mam wrażenie, że z jednej strony ucha mówi mi diabełek, z drugiej zaś aniołek. W tym wypadku było inaczej...

"Baa baa white sheep, have you any wool?
Yes sir, yes sir, three bags full.
One for the master, one for the dame,
one for the little boy, who lives down the lake..."

Biała Owca: 

"Cieszę się, że swoją wełną mogę podzielić się z innymi. Mi niedługo znowu urośnie piękna sierść, którą znów będę mogła się z Wami podzielić. Tyle ile mam kuzynek, tyle jest różnych rodzajów wełny, ale każda z nich ma podobne zalety. Przede wszystkim jest to włókno naturalne jak naturalne są jogurty na wsi. Zapewnia komfort termiczny, nawet, kiedy jest mokra - latem chłodzi, zimą grzeje, czyli dogodzi każdemu. Nie gniecie się - tak jak sprężyna, po zmięciu wraca do poprzedniego kształtu. Dobrze odprowadza wilgoć jak rynna podczas silnej ulewy. Posiada właściwości antybakteryjne - jak miód prosto z pasieki. Nie absorbuje zapachów - w przeciwieństwie do gąbki, która pochłania ogromne ilości wody. Nie pali się podobnie jak praca w rękach moich dzieci, kiedy proszę je o posprzątanie swoich zabawek. W kilku słowach - jest warta swojej ceny, jest cennym włóknem i bezpośrednio ode mnie - szczęśliwej i dobrze odżywionej owcy. Takie włókna są najlepsze!"


"Baa baa black sheep, have you any wool?
Yes sir, yes sir, three bags full.
One for the master, one for the dame,
one for the little boy, who lives down the lake..."


Czarna Owca: 

"O nie, znowu on - strzygacz... Zabierze moje futro, będę marzła i po co? Ludzie i tak nie lubią wełny bo gryzie jak sumienie, kiedy to podczas diety rzucamy się na czekoladę. Za cenę jednego motka wełny, można kupić kilka motków włóczek innego rodzaju. Nie jest tak wytrzymała, jak lina od bungee. Trzeba ją prać w sposób delikatny, najlepiej ręcznie - jak koronkowe czy jedwabne wyroby. Zwykle schnie trochę dłużej, powiedzmy, że tyle, co wysuszenie dwóch prań. Na dodatek, najlepiej suszyć ją rozłożoną na płasko. Jest dobrą pożywką dla moli - bardzo ją lubią, tak jak dzieci lizaki. A najważniejsze - może powodować silne reakcje alergiczne, jak pyłki na wiosnę. Po co? Ja się pytam. Nie ma sensu mnie strzyc, ja nie zmarznę zimą, latem się nie przegrzeję i nie mam ochoty dzielić się moją sierścią z innymi, ot co!"

Po przeanalizowaniu tych dwóch głosów zdecydowałam się jednak na wełnę. Rzeczy, o których szeptała mi czarna owca, w ogóle mnie nie przerażają. Lubię wyzwania! Lubię też ciepełko (kto nie lubi?), a w moim wydzierganym poncho będę chodziła całą jesień :) Wybór mój padł na 



Liloppi LUNA Parkowy Staw

Ten kolor przypomina mi zarówno o lesie, jak i morzu - które uwielbiam. Jednakże w ofercie sklepu znaleźć można mnóstwo kolorowych moteczków:



To zaledwie kilka przykładów, także warto obejrzeć całą gamę kolorystyczną tej włóczki.

Etykieta

Skład:

100% wełna. Tutaj pragnę dodać kilka słów na temat barwienia: wszystkie dopuszczone barwniki posiadają standardy wymagane w UE. Po konsultacji z Anią z Wyszydelkowana jestem pewna, że wszelkie szkodliwe substancje (zawarte w barwnikach) zostają usunięte po około 6-ciu praniach. Jeżeli chodzi o naturalność - każda obróbka ma jakiś wpływ na jakość runa, natomiast wpływa ona nieznacznie, zatem można śmiało stwierdzić, że włóczka zachowuje swoje właściwości w dość dużym stopni po obróbce. Jeżeli jednak chcemy mieć włókno jak najbardziej naturalne, to nie pozostaje nam nic innego, jak farbowanie metodami naturalnymi - za które ja, na chwilę obecną się nie biorę :D

Gramatura:

W 100g włóczki znajdziemy około 550 m włóczki - każdy motek ma inną wagę, mój miał 277 g, co odpowiada około 1500 m włóczki.

Zalecany rozmiar drutów/szydełka:

Druty: 1,5 - 3,5 mm, szydełko 3 mm - ja pracowałam szydełkiem 3,5 mm i bardzo dobrze mi się pracowało.

Kolor i waga motka:

Włóczka w kolorze 106 o masie motka 277 g.

Wyprodukowano w:

EU Latvia (Łotwa)

Jak dbać?

Prasować można w temperaturze max 110 stopni, zalecane pranie w temperaturze 30 stopni, jeżeli chodzi o pranie chemiczne, to włóczki nie wolno wybielać, natomiast zalecane jest czyszczenie w chloroetylenie lub benzynie.

Moja opinia

Kiedy motek zawitał u progu mojego domu, z niecierpliwością i drżącymi, z emocji, rękami, otworzyłam paczkę. Moim oczom ukazał się pokaźnych rozmiarów motek - byłam mile zaskoczona jego rozmiarem wizualnym. 

Po dotknięciu miałam wrażenie, że włóczka bardzo "gryzie", jednak podczas dziergania moje dłonie się do niej przyzwyczaiły. Zarówno podczas przymiarek, jak i na spacer poncho ubrałam na bluzkę i w ogóle nie odczuwałam, że mam na sobie wełnę mimo, że bluzka miała odkryte plecy. Jednak zdaję sobie sprawę, że wśród nas są osoby, które tego rodzaju włóczkę wyczują nawet przez najgrubszy sweter. Jednak osobiście mile się zaskoczyłam faktem, że moje pierwsze wrażenie okazało się błędne ;) 

Następnie sprawdziłam, wytrzymałość włóczki. Jest mocna, ale przy silniejszym pociągnięciu możemy ją rozerwać swoimi dłońmi. Zaczęłam pracę. Włóczkę rozwija się niezwykle łatwo, mimo, że nie była zwinięta w motek. Może tylko 4 razy podczas całej pracy zdarzyły mi się drobne zapętlenia, które bez problemu udało mi się rozwiązać tylko i wyłącznie przez przekładanie nitki. Jednak następnym razem poprosiłabym o zwinięcie włóczki. Dlaczego? Bo moja praca odbywała się jedynie w domu, nie zabierałam jej ze sobą do auta czy pociągu, ze względu na obawę przed poplątaniem - w takich przypadkach zdecydowanie bardziej sprawdzają się gotowe motki. Chciałam uzyskać lekki, ażurowy wzór, więc zaczęłam od szydełka w rozmiarze 4.00 i tu dziergało mi się dość trudno, więc pomysł szybko porzuciłam, na rzecz szydełka 3.50 (większe niż zalecane przez producenta) i wybór był idealny. Szydełkowało się super. Sploty wyszły takie, jak w mojej wyobraźni. 

Nadszedł jednak moment na podjęcie męskiej decyzji o spruciu dużej części pracy, Podczas którego zdarzyło się kilka supełków, ale generalnie robótkę prułam z łatwością. Włóczka nie przerwała się w żadnym miejscu tego zabiegu. 

Kiedyś przyszła do mnie koleżanka, której pokazałam moją zaczętą robótkę. Usłyszałam pytanie: Skąd producent wiedział, że będziesz robić poncho? Pytanie dotyczyło układu kolorów, który sprawił, że miałam wrażenie, jakby ten motek był farbowany specjalnie na moje potrzeby. Kolorki przechodzą płynnie jeden w drugi i układają się w cudowne pasy - tu spotkało mnie miłe zaskoczenie, bo początkowo myślałam, że włóczka (mimo opisu) ma zdecydowanie częstsze zmiany barw. 

Jeżeli chodzi o pranie, to nieumyślnie wrzuciłam kawałek włóczki do prania ustawionego na 60 stopni i obroty prawie 800. Włóczka się skurczyła i sfilcowała, ale tu mój błąd, a nie wina włóczki. Osobiście moje poncho będę prała w pralce na programie do delikatnych tkanin i na najniższych obrotach - gdyż to właśnie one mają największy wpływ na jakość włóczki, a nie chciałabym jej zniszczyć, tym bardziej, że poncho ma mi służyć kilka lat ;) 

To moja druga "wielkogabarytowa" praca i zarazem rzecz do ubrania. Takich wyrobów nie blokuję. Moczę je natomiast w wodzie, nadaję im pożądany kształt i układam na ręczniku do całkowitego wyschnięcia. Liloppi LUNA posiada swój charakterystyczny i delikatny zapach, który nie zmienił swojego nasilenia podczas namaczania. Rzadko zdarza mi się coś wyprasować, ale gdybym faktycznie musiała wyprasować swoje poncho, to zrobiłabym to zgodnie z zaleceniami producenta, dodatkowo prasując przez bawełnianą ściereczkę. 

Dzisiaj miałam okazję przejść się w moim nowym odzieniu na spacer nad morzem. Na zewnątrz było ciepło, około 21 stopni, ale mi było akurat, nie rozgrzało mnie za bardzo, także sprawdziłam na własnej skórze właściwości termiczne.

Ogólnie jestem bardzo zadowolona z wyboru włóczki i efektów mojej pracy. W końcu udało mi się zrealizować (jedno z wielu) moich szydełkowych marzeń :) I pomimo kilku wad wynikających z rodzaju włókna (mi osobiście one nie przeszkadzają, natomiast wiem, że wełna jest dość specyficznym materiałem i nie każdemu pasuje) mogę śmiało powiedzieć, że JESTEM NA TAK!

Co można z niej wykonać?

Na pewno wszelkiego rodzaju bluzki, sweterki, chusty, szale. Fajnym pomysłem byłaby także narzutka na spódnicę, a nawet skarpetki na zimowe wieczory :) 


To tylko zapowiedź tego, o czym będziecie mogli przeczytać już za tydzień :)

Jak szaleć, to szaleć - jak to mówią :) A Was zapraszam do zapoznania się z ofertą sklepu Liloppi - być może i Wy znajdziecie tu Wasze, nieodkryte dotychczas "włóczkowe perełki" ;) Dajcie znać w komentarzach, czy któraś włóczka szczególnie Was urzekła?

Zapraszam także do poczytania innych wpisów na temat bardzo podobnych, ale też zupełnie innych włóczek: Bajeczna MerinoLang Jawoll Magic oraz Bianca Lanalux



38 komentarzy

  1. Dziękuję za bardzo obszerny opis. Przekonujący. Mnie dodatkowo zachwyca wielość kolorów w jednym motku, co rodzi wiele pomysłów na robótki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że recenzja Ci się spodobała, mam nadzieję, że wyczerpałam temat :) a pomysłów na robótki przy takiej włóczce jest naprawdę wiele :)

      Usuń
  2. Bardzo dobrze mi znana wełna. Mam to szczęście jechać do Karoliny, jak jest nowa dostawa czegokolwiek. Świetnie ujęłaś jej zalety ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jesteś na świetnej pozycji! Nie dość, że jedna z pierwszych wiesz o nowościach, to jeszcze możesz je pomacać! Jejku!

      Usuń
  3. Ciekawa recenzja;) Na pewno sobie zapisze tę włóczkę w moich planach szydełkowych:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Mi bardzo przypadła do gustu i w wielu kwestiach mile mnie zaskoczyła :)

      Usuń
  4. Bardzo ciekawe spostrzeżenia na kwestie, an które nie zawsze zwracamy uwagę. A Twoje ubranka sa wspaniałe i mam nadzieję, ze nie poprzestaniesz na tym i czekam na następne. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Do tej pory takie ubranka, są w miarę proste :) Marzy mi się bluzka i spódnica, a tu już mam stracha ;) Miłego tygodnia!

      Usuń
  5. Włóczki z wełny mają wiele zalet. Nie lubię jednak, kiedy "gryzą".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zalety zaletami, ale "gryzienia" niestety się nie uniknie, dlatego te włóczki nie nadają się dla każdego właśnie przez tę cechę i przez to, że mogą uczulać.

      Usuń
  6. Miałam kiedyś przygodę z szydełkiem, ale już się skończyła ;) piękna włóczka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) Czasem tak jest, że coś się zaczyna, a coś kończy, ale fajnie, że chociaż spróbowałaś :)

      Usuń
  7. Iwonko świetna recenzja! Uwielbiam czytać Twoje teksty :) Dobrze ,że wygrała miała owca ;P
    Włóczka super, mnie zauroczyła Luna 'Rusałka' i wszystkie Muffin ;)
    Przepiękna kolorystyka!

    Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kochana! Liloppi Luna Rusałka też cudowna <3 tak jak Muffiny - przepiękne kolory, takie jak lubię :D mamy podobny gust :D

      Buziaki i czekam na kolejną Twoją pracę :*

      Usuń
  8. Świetny wybór, piękne kolory <3 A skoro jeszcze robi się dobrze, to już cud-miód :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja to mówię "cud, miód i orzeszki" :D bardzo mi się spodobała, noszę poncho w zasadzie codziennie (takie cudowne lato nastało) i jeszcze bardziej się w niej zakochuję <3

      Usuń
  9. Faktycznie kolory w poncho harmonijnie się zmieniają co daje świetny efekt. Recenzja zachęcająca do wypróbowania włoczki, ciagle eksperymentuję więc pewnie kiedyś się z nią spotkam😀Pozdrawiam🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę polecić z czystym sumieniem :) miałam przygodę z kilkoma wełnianymi włóczkami i jak dotąd ta jest w czołówce :) no i te kolory... Lubię tego typu włóczki, bo nawet, jak sam wzór jest monotonny, to zmieniające się kolory dodają dreszczyku :)

      Usuń
  10. Przymierzałam się do tej włóczki już kilkakrotnie, ale ostatecznie wybrałam Ingę w Włóczek Warmii. Wydają się być bardzo podobne. Kolory super, rzeczywiście idealnie się ułożyły :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może jeszcze kiedyś uda Ci się "spotkać" i z tą włóczką :D ciekawa jestem porównania ;) może napiszesz o tym?

      Usuń
  11. Troszeczkę mnie zdemotywowało to, że włóczka gryzie. Bardzo ci zazdroszczę tej pasji, jednak kurcze ja mam problem, żeby założyć coś, co gryzie, co dopiero szydełkować! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gryzienie, to jedna z najbardziej popularnych, włóczkowych wad. Ja swoje poncho zakładam czasem i na krótki rękaw i w ogóle mi nie przeszkadza, ale wiem, że sa osoby o dużo wrażliwszej skórze niż ja. Czasem jednak, wystarczy nałożyć taki wyrób na coś innego i tego uczucia nie ma ;)

      Usuń
  12. Zachwycające kolory :) Ciekawi mnie, czy można gdzieś w regularnej sprzedaży kupić sobie sweter wykonany z takiej właśnie włóczki. Składy ubrań na sklepowych półkach zazwyczaj wołają o pomstę do nieba :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety ubrania na sklepowych półkach nawet jak mają fajny skąd, to jakościowo są kiepskie... Najczęściej spotykałam się z tym, że w składzie po prostu podana jest wełna, bez oznaczania która, ale jeszcze nie spotkałam wyrobu zbliżonego do tej włóczki, ale ręki nie dam sobie uciąć ;)

      Usuń
  13. Świetnie to wygląda :D teraz to przy szyciuokazji tylko wyobraźniawyobraźnią nas ogranicza, bo kolory mega
    #dominik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz całkowitą rację, tym bardziej, że jak się ma podstawy, to można wyszydełkować wszystko, co się tylko zapragnie :)

      Usuń
  14. Piękna kolory pamiętam jak moja mama robiła mi swetry z włóczki to były czasy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mama niestety nie dziergała za dużo, ale takie swetry teraz, dla dziewiarek znaczą bardzo dużo - są świetną pamiątką :)

      Usuń
  15. Te kolory rzeczywiście pięknie przechodzą. Cudo!

    OdpowiedzUsuń
  16. Efekt końcowy bardzo ładny. Ja właśnie oczekuję na ocieplacze, które moja koleżanka robi na szydełku, zresztą właśnie sporo moich koleżanek szydełkuje z pasji. Jako dziecko troszkę robiłam na drutach :) bardzo ciekawy, szczegółowy wpis!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! Takie szydełkowe prace mają tę zaletę, że naprawdę można stworzyć coś dla indywidualnych potrzeb i będzie to na tyle oryginalna rzecz, że ciężko będzie wydziergać identyczną :) Na drutach bardzo chciałabym się nauczyć dziergać, ale ciągle brakuje mi czasu na naukę ;)

      Usuń
  17. " Odkryłam" wełny Liloppi Luna ok.2 lata temu. Zaczeło sie od " Strzałki" z pieknych motkow w odcieniach szarosci i brązu. Chusta wyszła piekna i olbrzymia, a układ kolorow wspaniale sie sie prezentował w tym właśnie modelu. Potem był sweter, chusta wykonana wzorem entrelak i kolejny sweter " kwadratowiec". Podczas chlodnych dni maja sprawdzał sie doskonale. Na wełne byłam uczulona zawsze, ale swetry nisze na bluzki, chusty tez zawsze na coś - nie odczuwam dyskomfortu z powodu noszenia welnianych rzeczy, a własciwości termiczne są nieporownywalne z zadną inna włoczką. Teraz kolej na błekitne wdzianko, na ktore kamowiłam co prawda nie Lune, tylko estońską wełne. Jestem pewna, ze wyjdzie pieknie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te włóczki są niesamowite. Sam wzór strzałki jest obłędny -ja niestety nie robię na drutach, więc mogę tylko podziwiać piękne prace :) Jestem przekonana, że również wełna estońska sprawdzi się równie dobrze a praca wyjdzie idealnie. Chętnie bym ją zobaczyła :)

      Usuń

Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że Ci się podoba ;) Daj znać w komentarzu :) Anonimie, proszę o imię!